Karczma "Pod białym kuflem"

morthug

*Na drzwiach jednego z pokoi siedziby wisiała drewniana tabliczka* "Karczma pod białym kuflem otwarta" *W środku można było znaleźć coś dla siebie były ciemne kąty, drewniane stoliki, krzesła i miękkie fotele. Pod sufitem znajdowały się drewniane belki. Lada była średniej długości, za nią stały półki z rozmaitymi trunkami, a także drzwi na zaplecze z kuchnią. W mrocznym kącie były wyciszone magią drzwi do mrocznych eksperymentów i innych mało przyjemnych czynności* Ja tutaj będę karczmarzem *zza zaplecza odezwał skrzeczącym głosem kobold*

Astrate

*Do karczmy wszedł mężczyzna w mundurze dziesiętnika lekko podpierając sie na lasce z czarnego drewna. Usiadł ciężko przy wolnym stoliku.* Witaj mości Morthugu. *zwrócił się do karczmarza* Działo się tu ostatnio coś ciekawego?

Kivan

*chwilę później drzwi się uchyliły... a do karczmy wszedł Elf w białej koszuli z długim rękawem... i obcisłych czarnych spodniach....wiązanych na sznury po bokach które ciągły się po drewnianej podłodze...Był To Generał.... w milczeniu szukał miejsca dogodnego gdyż pierwszy raz tu wstąpił...na twarzy jego rysował się uśmiech....ci którzy go znają wiedzą że uśmiech mu towarzyszy...w końcu znalazł stolik w kącie.... Usiadł wygodnie.... położył...na blacie jego róże biała i rzekł gośno acz uprzejmie* To jest moje miejsce....!

morthug

Witam wszystkich *zaskrzeczał wesoło* Coś ciekawego? *podrapał się po główce* Raczej nic *popatrzył na Kivana* a moje tam *wskazał na belkę nad nim* No i tutaj, za ladą. Może ktoś się czegoś napije?

Astrate

*uśmiechnął się i kiwnął głową* Chętnie. Poprosiłbym wino ale jakiś lepszy rocznik. Po ostatniej wyprawie mam małe problemy z nogą i przydałoby się ją czymś rozgrzać *roześmiał sie*

morthug

*Pobiegł na zaplecze po chwili wrócił z czerwonym z gorąca węglem w wiaderku i butelką dosyć dobrego wina* To na nogę, a to do gardła *podał wiaderko i wino*

Kitara

*Weszła do karczmy spowita w długą białą szatę i poczłapała do stolika w koncie gdzie usiadła i rozłożyła masę pergaminów po czym odezwała się cicho aczkolwiek wyraźnie*
Morthugdzie daj mi lampkę białego wina proszę.

morthug

*przyniósł czerwone i nalał jej do lampki* Proszę bardzo *popatrzył na nią lekko dziwnie gdyż to było miejsce gdzie można było się odprężyć a Ona robiła odwrotnie*

Kitara

*spojżała na wino* miało być białe ale i czarne wypiję....* uśmiechnęła się do niego i wyciągnęła pióro po czym zaczęła coś skrobać i sprawdzać raz po raz*

morthug

* zaskrzeczał wesoło* To jest czerwone a nie czarne

Kitara

*już go nie słuchała zatopiona w lekturze jakiegoś pergaminu*

Astrate

*położył skostniałą nogę koło węgli i nalał sobie wina. Gdy weszła przywódczyni skinął w jej stronę głową* Witaj o Pani.

Kitara

*pomachała Astrate gdyż dopiero teraz go zauważyła i upiła łyk wina*

Astrate

*podniósł kielich wina w górę pozdrawiając Kitarę*

Kitara

*również podniosła kielich odpowiadając na pozdrowienie po czym powróciła do pergaminów*